Rumunia to niezwykle tajemniczy i piękny kraj ulokowany na styku Wschodu i Zachodu. Tutejsza kuchnia obfituje w perełki zaczerpnięte z tradycji tureckiej, austro-węgierskiej a nawet rosyjskiej, bowiem te imperia miały wpływ na rozwój kraju. Je się tu przede wszystkim specjały mięsne, więc nie jest to raczej miejsce nastawione na wegetarian.
Będąc w Rumunii można zakosztować zawiesistych zup pochodzących z tradycji rosyjskiej, czy spróbować orientalnych deserów i słodkości. Biesiady zaś i wszelkie spotkania związane z jedzeniem rozpoczyna się tutaj od aperitifu, którym jest owocowa brandy lub też śliwowica. Pierwszy trunek bywa różnie nazywany w zależności od regionu. W Siedmiogrodzie jest to palinca, na Wołoszczyźnie oraz Mołdawii tuica, a w Marameruszu hornica.
Napoje z prądem przyrządzane w domowych warunkach mają zazwyczaj 40 procent alkoholu, choć czasem zdarza się, że jest go nawet od 60 do 70 procent. Oczywiście do takich trunków zawsze podaje się jakąś przystawkę, jak na przykład gotowaną wątróbkę i nerki wieprzowe, które są posiekane i owinięte w wieprzowe jelita, czyli caltabosi. Czasem jest to wędzona szynka – slana lub też salceson – toba. Do tego kładzie się pastę z bakłażanów – salata de viniete, a także kromki chleba z pastą z gotowanych warzyw, czyli zacuscą.
Po przystawkach przychodzi czas na fanie główne. Najbardziej tradycyjną rumuńską potrawą jest oczywiście mamałyga, która w Polsce jest nazywana „słońcem na talerzu”. Danie to jest niezwykle proste i przyrządza się go z mąki kukurydzianej na gęsto. Na wsi wciąż jest podawane niemal codziennie tylko z kawałkami sera na wierzchu, śmietaną oraz masłem. Będąc w Siedmiogrodzie warto spróbować mamałygi zapiekanej w piecu razem z warstwą jajek, sera oraz masła. Potrawa ta nosi nazwę – taci si-nghite, czyli „zamknij się i połknij”. Inną odmianą tradycyjnego rumuńskiego dania są placki z mamałygi, które smaży się na gorących węglach z odpowiednim nadzieniem.
Warto także spróbować zupy z dodatkiem flaków i śmietany, która jest w tym kraju równie popularna. Odpowiednio przyprawiona jest naprawdę dobra, tak jak niemal wszystkie zupy w Rumunii. Kraj ten posiada także swoje własne gołąbki, malutkie owijane w kiszone liście kapusty lub liście winogrona. Wewnątrz znajduje się zaś farsz z mięsa, ryżu, słoniny oraz grzybów. Oczywiście podaje się je z mamałygą.
Co ciekawe w Rumunii można zjeść coś w rodzaju kebaba. To mici, czyli mieszane mięso mielone z przyprawami, które formuje się w nieduże wałki i piecze na grillu. Można się domyślić do czego jest podawane, choć czasem zamiast mamałygi są to ziemniaki lub musztarda. Z deserów zaś szczególnie poleca się papanasi, które troszkę przypominają pączki. Polewa się je konfiturą oraz słodką śmietaną lub też sosem owocowym.